22/11/2021

PKO Ekstraklasa: Górnik Zabrze - Legia Warszawa

Stwierdzenie, że źle się dzieje w szeregach Mistrzów Polski, nie jest żadnym odkryciem. Ale porażka 2:3 w Zabrzu była już siódmą z kolei przegraną w lidze, co oznacza wyrównanie niechlubnego rekordu stołecznej drużyny sprzed 85 lat! Co więcej, chociaż Górnik komplet punktów zapewnił sobie dopiero w doliczonym czasie gry, to nie można mówić o przypadku, bo "Wojskowi" w tym meczu nie zasłużyli nawet na remis.

Sytuacja w tabeli po 14. kolejce nie dawała dużych nadziei na to, że w Zabrzu zobaczymy wielkie widowisko. Gospodarze do meczu przystępowali z 14. miejsca, mając w pamięci beznadziejne spotkania z Zagłębiem Lubin (0:0) i Radomiakiem Radom (0:1). W Legii nastroje były jeszcze gorsze, bo ekipa ze stolicy ostatnie ligowe zwycięstwo odniosła... 19 września (3:1 u siebie z Górnikiem Łęczna), Przez kolejne dwa miesiące warszawiacy co prawda dwukrotnie zwyciężyli w Pucharze Polski (3:1 z Wigrami w Suwałkach i 1:0 ze Świtem Skolwin w Szczecinie) i raz w Lidze Europy (1:0 u siebie z Leicester City), ale w tych samych rozgrywkach europejskich dwa razy zostali zweryfikowani przez SSC Napoli (0:3 we Włoszech i 1:4 w Warszawie), a w ekstraklasie zanotowali serię sześciu porażek z rzędu i tylko dzięki słabej postawie Górnika Łęczna nie są jeszcze "czerwoną latarnią" rozgrywek.

Tymczasem mecz okazał się być wypełnionym emocjami. Pierwsza połowa do zdecydowana przewaga zabrzan, którzy po pół godzinie wypracowali dwie bardzo dobre okazje do zdobycia gola: w 22. minucie Mateusz Wieteska wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Adriana Gryszkiewicza, a kilkadziesiąt sekund później Lukas Podolski huknął z woleja w poprzeczkę bramki Legii. Kwadrans później Górnik zanotował kolejny zryw, tym razem skuteczny. W 37. minucie gospodarze wyprowadzili akcję z własnej połowy, Jesús Jiménez przerzucił piłkę z prawego skrzydła, a na lewej flance, bez przyjęcia, podanie wykorzystał Erik Janža, zdobywając swoją debiutancką bramkę w Górniku. Na zegarze nie upłynęły dwie minuty, a Cezary Miszta ponownie wyjmował piłkę z siatki - tym razem z prawej strony dośrodkował Konrad Nowak, głową uderzał Jiménez, a w polu karnym najprzytomniej zachował się Podolski, który dobił uderzenie do pustej bramki, również zaliczając swoje debiutanckie trafienie w zespole. W doliczonym czasie gry w doskonałe sytuacji znalazł się jeszcze Robert Dadok (świetne podanie Jiméneza), ale pomocnik Górnika przegrał pojedynek jeden na jeden z Misztą.

Legioniści, którzy w pierwszych 45 minutach nie oddali na bramkę gospodarzy ani jednego, nawet niecelnego strzału (sic!), po przerwie wzięli się do roboty i... skopiowali wyczyn gospodarzy. W 52. minucie Wieteska wykorzystał dośrodkowanie Josué z rzutu wolnego, natomiast kilkadziesiąt sekund później do wyrównania doprowadził Ernest Muçi, a przy tym trafieniu fatalnie zachował się Grzegorz Sandomierski, który właściwie sam wrzucił sobie piłkę do bramki między własnymi nogami. Dwa gole w minutę dodały Legii skrzydeł i to mógł być dla "Wojskowych" ten przełomowy moment nie tylko w meczu, ale w sezonie -  już w 56. minucie do bramki trafił Mahir Emreli, ale sędziowie dopatrzyli się minimalnej pozycji spalonej asystującego mu Luquinhasa. Uderzenie azerskiego napastnika było... ostatnim celnym strzałem w tym spotkaniu, chociaż w 61. minucie minimalnie z dystansu przestrzelił Bartosz Slisz. Ostatnie pół godziny ocenić można jako spokojne, a może raczej... jako ciszę przed eksplozją radości miejscowych kibiców. I to dwukrotną. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry z lewej strony dośrodkował Jiménez, a na listę strzelców wpisał się Krzysztof Kubica, jednak... i tutaj sędziowie dopatrzyli się minimalnego spalonego u asystenta w akcji bramkowej. Mimo to Górnik się nie poddał i w 96. minucie... niemal skopiował tę samą sytuację - tym razem z lewej strony dośrodkował Janža, a w polu karnym ponownie najlepiej odnalazł się Kubica, nie dając Miszcie żadnych szans na udaną interwencję. 

Dzięki zwycięstwu zabrzanie, z 18 dorobkiem 18 punktów, awansowali na 12. miejsce w tabeli, a ekipa Jana Urbana ma jeszcze do rozegrania zaległe spotkanie z Rakowem w Częstochowie. Dla Legii siódma ligowa porażka z kolei oznacza wyrównanie niechlubnego rekordu z... 1936 roku oraz zachowanie przedostatniej pozycji w tabeli. I to tylko dzięki wspominanemu na wstępie domowemu zwycięstwu nad Górnikiem Łęczna, bo oba zespoły mają obecnie na koncie po 9 punktów (Mistrzowie Polski mają jeszcze do rozegrania dwa zaległe spotkania).

Warto odnotować, że w podstawowej jedenastce Górnika na mecz z Mistrzem Polski znalazł się Dariusz Stalmach. Pomocnik gospodarzy zadebiutował w ekstraklasie mając dokładnie 15 lat i 348 dni (urodzony  8.12.2005), bijąc... o dziewięć dni dotychczasowy rekord Joachima Hutki, który debiutował 13 marca 1976 roku w meczu z Widzewem Łódź (2:0), mając 15 lat i 357. 

Spotkanie z Legią, zgodnie z oczekiwaniami, cieszyło się w Zabrzu ogromnym zainteresowanie, a efekt to najlepsza frekwencja tej jesieni (wynik o 4500 widzów lepszy niż zanotowany podczas meczów z Lechem Poznań i Piastem Gliwice). Miejscowy kibice "otwierają" mecz deszczem serpentyn, a w pierwszej połowie prezentują sektorówkę-koszulkę oraz bogate flagowisko na dolnej i górnej trybunie "młyna", jednak bez pirotechnicznych dodatków. W sektorze gości pojawiło się ok. 1300 przyjezdnych, w tym ok. 150 kibiców Zagłębia Sosnowiec. Legioniści bez oprawy, obecni w Zabrzu z pięcioma flagami, w tym debiutującą "Legia-Zagłębie", przygotowaną z okazji 30-lecia warszawsko-sosnowieckiej zgody. Dodatkowo na sektorze gości pojawił się trans upamiętniający tragicznie zmarłego w Tatrach Mateusza Łazowskiego.

Zabrzańska frekwencja w sezonie 2021/22:
 


21.11.2021; Polska, Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Legia Warszawa 3:2 (2:0)
1:0 - Erik Janža 37'
2:0 - Lukas Podolski 39'
2:1 - Mateusz Wieteska 52'
2:2 - Ernest Muçi 53'
3:2 - Krzysztof Kubica 90+6'

Widzów: 23103


Linki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz