02/03/2015

T-Mobile Ekstraklasa: Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław

Sam nie zdawałem sobie z tego sprawy, więc ze sporym zaskoczeniem przyjąłem informację śląskiego oddziału serwisu Sport.pl o tym, że meczem ze Śląskiem Wrocław zabrzański Górnik wyrównał rekord sprzed prawie… 15 lat! I to wcale nie powód do domu, bo wspomniane osiągnięcie to aż siedem (!) ligowych spotkań na własnym boisku bez zwycięstwa!

Tak, tak - wszystko się zgadza. Chociaż Górnik przed 22. kolejką plasował się na piątej pozycji w tabeli T-Mobile Ekstraklasy, na własnym boisku (w lidze) nie wygrał od… sierpnia (sic!) 2014 roku! Zabrzanie przy Roosevelta po raz ostatni zgarnęli komplet punktów w meczu z Górnikiem Łęczna (2:0), a potem przyszła seria czterech remisów i trzech - jakże bolesnych - porażek. Górnik kolejno: przegrał z Piastem (1:2), zremisował z Lechią (2:2), skompromitował się z Wisłą (0:5), podzielił się punktami z Pogonią (1:1), został rozgromiony przez Legię (0:4) i zremisował z Koroną (1:1). Co prawda w międzyczasie zdołał jeszcze na własnym terenie ograć Koronę (2:1) w 1/16 finału Pucharu Polski, ale już w następnej rundzie uległ Podbeskidziu (2:4). Dawało to sześć ligowych spotkań bez zwycięstwa na własnym terenie, a w meczu ze Śląskiem zabrzanie ponownie okazali się bardzo „gościnni”.

Co prawda wszystko zaczęło się nad wyraz dobrze dla miejscowych: już w piątej minucie bramkę dla „Trójkolorowych” zdobył Roman Gergel, kilkadziesiąt sekund później dwukrotnie przed szansą podwyższenia wyniku stanął Wojciech Łuczak, a po kolejnych 20 minutach po doskonałym podaniu Bartosza Iwana w sytuacji sam na sam znalazł się Łukasz Madej, który w jakiś (JAKI?!) sposób posłał piłkę centymetry obok słupka. Mogło być nawet 3:0, tymczasem po pierwszej połowie na tablicy świetlnej widniał wynik 1:1, bo tuż przed przerwą do bramki Górnika trafił Marco Paixão. Po zmianie stron piłka znowu błyskawicznie zatrzepotała w siatce północnej bramki na stadionie im. Ernesta Pohla - Matuesz Machaj znalazł stworzoną przez Madeja lukę w zabrzańskim murze i pięknym uderzeniem z rzutu wolnego umieścił piłkę tuż przy słupku bramki Pavelsa Steinborsa. Główny winowajca odkupił swoje winy na kwadrans przed końcem, przeprowadzając zupełnie… „nie-zabrzańską” akcję. Kto ogląda mecze Górnika wie, jak bardzo jego piłkarze lubią wymieniać się podaniami, a do samej bramki najchętniej „wjechaliby” z piłką, tak jakby nikt nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności i uderzyć z dystansu. Może tego też spodziewali się wrocławianie, bo właśnie w 74. minucie Madej przeprowadził kilkudziesięciometrowy rajd i huknął zza pola karnego, nie dając szans bramkarzowi Śląska. 2:2 i zapowiedź ciekawej końcówki, bo raczej żadna ze stron nie zadowalała się z remisu 2:2. I tak… obie ekipy musiały zadowolić się remisem 3:3. :P Na osiem minut przed końcem goście ponownie wyszli na prowadzenie - tym razem z ostrego na listę strzelców zdołał wpisać się Flávio Paixão, ale Górnik szybko odrobił starty - Robert Jeż w zasadzie nastrzelił rękę Tomasza Hołoty, a rzut karny skutecznie wykonał Mariusz Magiera.

Według oficjalnych źródeł w Zabrzu po raz kolejny pojawił się komplet trzech tysięcy kibiców. Wśród nich znaleźli się przyjezdni z Wrocławia, których – ze względu na brak sektora gości - reprezentowali tylko przedstawiciele Klubu Kibiców Niepełnosprawnych. Mecz poprzedziła minuta ciszy ku pamięci Mariana Szei oraz Bohdana Tomaszewskiego, natomiast chwilę wcześniej pozdrowiono obchodzącego tego dnia 21. urodziny Arkadiusza Milika, odśpiewując mu chóralne „sto lat”. Nieco zawiedziony może czuć się każdy, kto spodziewał się bogatej oprawy, bo powód był ku temu doskonały - dzień przed meczem ze Śląskiem 16-lecie swojej działalności obchodziła grupa Torcida Górnik, której początek datuje się właśnie na 27 lutego 1999 roku. Zabrzanie nie zapomnieli jednak o przypadającym dzień później Narodowym dniu Żołnierzy Wyklętych, w związku z czym na sektorze pojawił się transparent o treści „Żołnierze Wyklęci - prawdziwy bohaterowi żyją w naszej pamięci”.


28.02.2015; T-Mobile Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 3:3 (1:1)
1:0 - Roman Gergel 5'
1:1 - Marco Paixão 44'
1:2 - Mateusz Machaj 53'
2:2 - Łukasz Madej 74'
2:3 - Flávio Paixão 82'
3:3 - Mariusz Magiera 85' (k.)

Widzów: 3000.

Bilet: 20 PLN.



Linki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz