17/02/2015

T-Mobile Ekstraklasa: Górnik Zabrze - Korona Kielce

Rok 2015 mogę uznać za rozpoczęty! Inauguracja moich skromnych wojaży pokryła się ze startem „wiosennej” rundy T-Mobile Ekstraklasy, a dokładniej… z ostatnim spotkaniem tej rozpoczynającej, 20. kolejki. Na „dzień dobry” tylko dwa gole i remis Górnika Zabrze z Koroną Kielce.

Przed meczem nie odważyłbym się wskazać faworyta tego spotkania. Co prawda w tabeli lepiej prezentował się Górnik, mający siedem punktów i sześć pozycji przewagi nad kielczanami, ale - moim zdaniem - to wcale nie stawiało „Trójkolorowych” w lepszej sytuacji. Po końcowym gwizdku mogę jednak ocenić, że podział punktów to duży sukces gości, a zabrzanie mają prawo czuć spory niedosyt.

Z ciekawości zerknąłem na pomeczowe statystyki, pierwszy raz korzystając z serwisu EkstraStats. Te tylko potwierdzają dominację Górnika: 64% do 36% w posiadaniu piłki, 15 do 9 w strzałach, 3 do 1 w strzałach celnych i 8 do 5 w rzutach rożnych –wszystko na korzyść gospodarzy. Korona lepsza okazała się jedynie w liczbie fauli i nie powinno dziwić, że mecz kończyła w dziesiątkę. Ba! zastanawiające dla mnie jest, że Paweł Gil po czerwoną kartkę sięgnął dopiero po godzinie gry…

Serwis EkstraStats przed meczem wspomniał, że w swoich trzech ostatnich ligowych wizytach w Zabrzu Korona nie zdobyła żadnej bramki. A i tym razem niewiele wskazywało, by ten bilans miała poprawić. Jednak dziesięć minut po przerwie, jakby z niczego, „scyzorykom” udało się wyjść na prowadzenie: po rzucie rożnym piłka wróciła do Serhija Pyłypczuka, ten wrzucił „miękko” w pole karne, a niekryty Radek Demjek zmieścił piłkę przy „dalszym” słupku, „odczarowując” tym samym południową bramkę na stadionie Górnika.

Sytuacja miejscowych zrobiła się nieciekawa, bo Korona nie zwykła przegrywać, gdy jako pierwsza obejmowała prowadzenie. Co prawda po dziesięciu minutach z boiska - za drugą żółtą kartkę - „wyleciał” debiutujący w „złocisto-krwistych” barwach Lukas Klemenz, ale gra przeciwko osłabionym kielczanom wcale nie musiała oznaczać handicapu dla Górnika. Zabrzanie jednak nie przestawali w poszukiwaniu wyrównującej bramki i przyniosło to efekt w końcówce - cztery minuty po wejściu na boisko na listę strzelców wpisał się Szymon Skrzypczak, pakując piłkę do siatki z najbliższej odległości po podaniu Radosława Sobolewskiego.

Jak wiadomo, na stadionie w Zabrzu (którego budowa ciągnie się jak południowoamerykańska opera mydlana) brakuje sektora gości. Mimo to gości z Kielc nie zabrakło na trybunach - podobnie jak na jesiennym meczu w ramach Pucharu Polski, na sektorze rodzinnym zjawiła się kilkudziesięcioosobowa (60?) grupa kibiców Korony. Ciekawi mnie też całkowita frekwencja na stadionie - oficjalnie podaje się komplet, czyli dokładnie 3000 widzów, ale z perspektywy trybun ta liczba wyglądała na mniejszą.


16.02.2015; T-Mobile Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Korona Kielce 1:1 (0:0)
0:1 - Radek Dejmek 56'
1:1 - Szymon Skrzypczak 82'

Czerwona kartka: Lukas Klemenz (66'; za drugą żółtą) - Korona.

Widzów: 3000.

Bilet: 20 PLN.


3 komentarze:

  1. Nigdy nie miałem styczności z groundhoppingiem, stąd mam kilka pytań. Otóż - jak to wszystko wygląda, tzn - na mecz lepiej jechać samemu, czy z kimś; na co groundhopper zwraca największą uwagę, i jak wygląda sprawa dopingu - np. angażuje się w doping na stadionie, czy obserwuje, robi zdjęcia itp.? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!

    Napisałem komentarz, taki porządny, i.... go nie widzę. Ech... ;p No to raz jeszcze.

    Jak dla mnie nie ma tu jakiś zasad. To, czy jedziesz sam, czy z kimś, to zależy tylko od Ciebie. Na co zwracać uwagę? To też zależy od Twoich upodobań. Jednych interesuje głównie (lub wyłącznie) aspekt czysto piłkarski i to, co dzieje się na boisku, innych - atmosfera na trybunach, doping oraz oprawy i to właśnie kibicowska otoczka jest wyznacznikiem atrakcyjności meczu, a pewnie znajdą się i tacy, których na dany mecz "ściągnie" samo miejsce jego rozgrywania, czyli stadion. A w sprawie dopingu: większość (jak nie wszyscy) hopperzy to też kibice, dlatego wątpię, aby angażowali się w doping innej drużyny niż ta, której kibicują. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wielkie i powodzenia na piłkarskim szlaku!

    OdpowiedzUsuń