Spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia: w 4. minucie Krzysztof Kubica wymienił dwa podania z Bartoszem Nowakiem i uruchomił Piotra Krawczyka, który - podobnie jak w meczu z Jagiellonią przed tygodniem - wyprowadził Górnika na prowadzenie. Raków szybko wypracował sobie doskonałą okazję do wyrównania, ale w 11. minucie strzał Vladislavsa Gutkovskisa z pustej bramki wybił Przemysław Wiśniewski. W czasie doliczonym do pierwszej połowy sędzia Piotr Lasyk skorzystał z możliwości analizy wideo i zdecydował się podyktować rzut karny za faul Erika Janžy na Patryku Kunie, a Ivi López okazał się skutecznym egzekutorem.
Z sytuacji po zmianie stron warto wspomnieć o dobrych interwencjach Daniela Bielicy przy groźnych strzałach Kuna, Gutkovskisa i Bena Ledermana, a także o minimalnie niecelnej "główce" Nowaka po dośrodkowaniu Roberta Dadoka. Środkowy pomocnik Górnika w doliczonym czasie gry popisał się jeszcze fantastycznym uderzeniem zza pola karnego, nie dając żadnych szans bezradnemu Vladanowi Kovačevicowi, jednak wybuch radości miejscowych szybko ostudziła ekipa z "VARmobilu", a po wideoweryfikacji sędzia Lasyk nie uznał tego trafienia:
źródło: ekstraklasa.tv |
Podział punktów w niedzielne popołudnie nie zadowala zapewne żądnej ze stron. Górnik pozostał na 6. miejscu, ale nie skorzystał z okazji, by zbliżyć się do Radomiaka Radom (wyjazdowa porażka 1:3 z Wartą Poznań). Raków natomiast pozostał na 3. pozycji, marnując szansę na zbliżenie się do czołówki przy jednoczesnym zmniejszeniu przewagi nad goniącą częstochowian Lechią Gdańsk.
Mecz z Rakowem ściągnął na trybuny zabrzańskiego stadionu niewiele ponad 10 tysięcy widzów. W sektorze gości pojawiło się blisko 395 "pielgrzymów" spod Jasnej Góry, których wspierali przedstawiciele Chemika Kędzierzyn-Koźle oraz Stomilu Olsztyn. Po obu stronach bez atrakcji ultras.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz