Gol w doliczonym czasie gry dał Górnikowi Zabrze komplet punktów w domowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław i tym samym pozwolił ekipie Jana Żurka opuścić ostatnie miejsce w tabeli. Nie jest to jeszcze powód do świętowania, ale ważna wygrana na pewno podbudowała morale zabrzańskiej drużyny, która przecież na końcu ligowej stawki znajdowała się od dwóch miesięcy.
Do meczu ze Śląskiem, mimo statusu "czerwonej latarni", w Zabrzu można było podchodzić z delikatnym optymizmem. Górnik w poprzednim domowym spotkaniu pokonał 1:0 Podbeskidzie Bielsko-Biała, notując... pierwsze w tym roku zwycięstwo, a cztery dni później wywiózł punkt z Białegostoku, gdzie bezbramkowo zremisował z Jagiellonią. Dodatkowo w meczu z wrocławianami za zespołem Jana Żurka mógł przemawiać atut własnego boiska - Górnik nie przegrał u siebie ze Śląskiem od "Barbórki" w 2011 roku, notując w międzyczasie trzy zwycięstwa i remis.
I ta domowa passa została podtrzymana. Gospodarze objęli prowadzenie po kwadransie za sprawą Armina Ćerimagicia i utrzymywali korzystny rezultat aż do 83. minuty. Wówczas, po drobnym zamieszaniu przy linii bocznej, gdy piłkarze Górnika myśleli, że piłka wyszła na aut, najprzytomniej zachował się Kamil Biliński - napastnik Śląska otrzymał piłkę, zmylił Bartosza Kopacza i uderzył zza pola karnego - niemal z tej samej pozycji, z której w pierwszej połowie Ćerimagić. Mierzony strzał w okienko bramki Grzegorza Kasprzika nie zostawił bramkarzowi miejscowych żadnych szans. I gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów, w doliczonym czasie gry "akcję za trzy punkty" przeprowadził Sebastian Steblecki. Napastnik Górnika przebiegł z piłką około 20 metrów, wpadł w pole karne, a jego strzał po rykoszecie od nóg interweniującego Piotra Celebana przelobował Mateusza Abramowicza.
Dzięki zwycięstwu Górnik po dwóch miesiącach opuścił ostatnie miejsce w tabeli (przez 24 godziny był nawet poza strefą spadkową), na którym znajdował się od przegranych derbów z Ruchem w końcówce lutego. Z kolei w ekipie Śląska nie trzeba jeszcze bić na alarm, ale spokój o ligowy byt mógł zostać przez porażkę w Zabrzu nieco zachwiany - na trzy kolejki przed końcem sezonu przewaga wrocławian nad strefą spadkową stopniała bowiem do zaledwie czterech punktów.
Mecz Górnika ze Śląskiem oglądało z trybun ponad 13 i pół tysiąca widzów. W tej liczbie około tysiąc zasiadło w sektorze gości (oficjalnie rozeszło się 949 wejściówek z puli 1200 biletów dla przyjezdnych, choć wrocławianie twierdzą, że w "klatce" było o ok. 100 osób więcej). Ekipa z Dolnego Śląska jeszcze w pierwszej połowie zaprezentowała oprawę "Śląscy najeźdźcy" (sektorówka + baner) w asyście pirotechniki. Następnie wrocławianie zakończyli żywot flagi fan-clubu Hajduka Split z Lublany, w której posiadanie weszli jeszcze w 2001 roku przy okazji meczu Chorwatów z Wisłą Kraków w rozgrywkach o Puchar UEFA.
29.04.2016; Polska, Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 2:1 (1:0)
1:0 - Armin Ćerimagić 17'
1:1 - Kamil Biliński 84'
2:1 - Sebastian Steblecki 90+2'
Widzów: 13576
Bilet: 20 PLN
Linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz