Piłkarze krakowskiej Wisły i zabrzańskiego Górnika tej
wiosny nie rozpieszczają swoich kibiców. Po powrocie z zimowych ferii, w
siedmiu rozegranych dotychczas kolejkach, jedni i drudzy zaledwie raz mieli
okazję cieszyć się z ligowego zwycięstwa. Zatem w piątkowy wieczór, na
inaugurację 27. serii spotkań, można było spodziewać się wyrównanego pojedynku.
Rok 2014 zespoły Wisły i Górnika zakończyły na sąsiednich
miejscach w tabeli T-Mobile Ekstraklasy: Wiślacy z dorobkiem 32 punktów
plasowali się na 5. miejscu, zabrzanie - o pozycję niżej z kontem uboższym o
cztery „oczka”. I chociaż wiosną jednym i drugim nie idzie najlepiej, to po 26
kolejkach sytuacja obu zespołów niewiele się zmieniła: krakowianie nadal są na
piątym miejscu, a Górnik, choć zmniejszył stratę do dwóch oczek, plasuje się na
miejscu siódmym.
Spotkanie o dziwo lepiej zaczęli Górnicy, ale… to Wisła już
po paru minutach wyszła na prowadzenie po tym, jak Wilde-Donald Guerrier
zaskoczył wszystkich strzałem z ostrego kąta. Przez chwilę mogło się wydawać,
że powtórzy się sytuacja z jesieni, kiedy to Górnik dostał w Zabrzu potężnelanie, ale nic z tych rzeczy. Strata bramki podziałała na gości jak płachta na
byka i od tego momentu to przyjezdni dominowali na murawie. Najbliżej
wyrównania był Erik Grendel, który w 37. minucie z niemal zerowego kąta trafił
w słupek „długiego rogu” bramki strzeżonej przez Michała Buchalika.
Ale „co się odwlecze, to nie uciecze”. Po zmianie stron
słowacki pomocnik ponownie popisał się odważnym strzałem i - co istotne - tym razem
skutecznym: w 53. minucie Grendel „zatańczył” na 20. metrze z Dariuszem Dudką i
pięknym uderzeniem nie dał szans Buchalikowi. Kwadrans później wynik mógł, a
nawet powinien ulec zmianie. Najpierw po strzale Guerriera zabrzan uratowała
poprzeczka, a kilkadziesiąt sekund później w doskonałej sytuacji sam na sam z
Buchalikiem znalazł się Róbert Jež, ale nieatakowany przez nikogo i mający
mnóstwo czasu Słowak uderzył wprost w bramkarza! W końcówce przyjezdni zostali
zepchnięci do obrony, ale więcej goli tego wieczora już przy Reymonta nie
padło.
Podsumowując: pierwsza połowa na korzyść Górnika, ale z
bramką dla Wisły, druga na korzyść Wisły, ale z bramką dla Górnika. W
pomeczowych wypowiedziach trenerzy obu drużyn byli zgodni: nikt tego dnia nie
zasłużył na trzy punkty, a remis był wynikiem sprawiedliwym.
Mecz z Górnikiem obejrzało przy Reymonta ponad 12 tysięcy
widzów, w tym liczna grupa przyjezdnych, bo Torcida w Krakowie zameldowała się wliczbie ponad 1400 osób (w tym delegacje Wisłoki Dębica, GKS-u Katowice i ROW-u
Rybnik). Opraw po obie stronach brak, gospodarze zaprezentowali jedynie flagowisko
z kilkunastu dużych lag na kijach.
Spotkanie w Krakowie było istotne także pod kątem samego bloga, bo po ponad rocznej przerwie udało mi się odświeży nieco już zapomniany tag "sektor gości". ;)
10.04.2015; T-Mobile Ekstraklasa:
Wisła Kraków - Górnik Zabrze 1:1 (1:0)
1:0 -
Wilde-Donald Guerrier 5'
1:1 - Erik
Grendel 53'
Widzów: 12304.
Bilet: 30 PLN.
Linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz