
13. kolejka nie okazała się szczęśliwa dla piłkarzy Górnika. Podopieczni Marcina Brosza mieli szansę powrócić na fotel lidera rozgrywek, jednak pomimo dwukrotnego prowadzenia dwoma bramkami, zaledwie zremisowali na własnym boisku z Koroną Kielce 3:3.
Górnik bardzo dobrze rozpoczął mecz, bo już w 6. minucie Damian Kądzior wykorzystał prostopadłe podanie Łukasza Wolsztyńskiego i pokonał Macieja Gostomskiego. Kwadrans później z rzutu wolnego groźnie uderzał Rafał Kurzawa, ale pomocnik gospodarzy ustrzelił jedynie poprzeczkę bramki korony. Chwilę później było już jednak 2:0 - błąd kieleckiej obrony przy wyprowadzaniu piłki wykorzystał Igor Angulo, który przejął złe podanie Adnana Kovačevicia i płaskim strzałem z ok. 18 metrów umieścił piłkę tuż przy słupku bramki Gostomskiego. Korona obudziła się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy i jej trzecia groźna akcja przyniosła efekt w postaci… bramki Szymona Matuszka - po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, piłkę na przedpole bramkowe zgrywał głową Bartosz Rymaniak, a ta ostatecznie odbita przez kapitana Górnika wpadła do bramki Tomasza Loski. Gospodarze odpowiedzieli jednak błyskawicznie - zaledwie cztery minuty po kontaktowej bramce Korony Elhadji Pape Diaw stracił piłkę w pojedynku z Angulo, ta trafiła do Wolsztyńskiego, który ponownie świetnie obsłużył Kądziora, a były gracz Wigier tym razem uderzeniem prawą nogą wpisał się na listę strzelców.
O ile w pierwszej połowie gospodarze grali dynamicznie, a goście długo nie mogli się odnaleźć, tak po zmianie stron… role się odwróciły. Górnik prezentował się ospale, z kolei kielczanie z minuty na minutę pozwalali sobie na więcej. I w 72. minucie złocisto-krwiści zdobyli kolejna kontaktową bramkę, tym razem po pięknym uderzeniu Gorana Cvijanovicia, który zza pola karnego przymierzył tuż przy „długim” słupku bramki Loski. Chwile później Górnik po raz trzeci w tym meczu mógł wyjść na dwubramkowe prowadzenie, ale po podaniu Marcina Urynowicza sytuację sam na sam z Gostomskim przegrał Angulo. I był t świetny przykład na to, że „niewykorzystane sytuacje się mszczą”, bo niespełna dziesięć minut później Koron doprowadziła do wyrównania: Nika Kaczarawa dosłownie położył w polu karnym Oleksandra Szeweluchina i dośrodkował z linii końcowej, a piłkę do bramki Górnika skierował Jacek Kiełb.
Dla Korony był to czwarty z rzędu ligowy mecz bez porażki: po przegranej z Lechem Poznań kielczanie pokonali u siebie Wisłę Kraków 2:1 (którą wcześniej pokonali także po dogrywce w rozgrywkach Pucharu Polski), zremisowali bezbramkowo w Szczecinie z Pogonią i pokonali na własnym boisku Wisłę z Płocka 2:0. Dla Zabrzan z kolei było to drugi z rzędu mecz, w którym stracili aż trzy bramki (2:3 na wyjeździe z Zagłębiem Lubin w poprzedniej kolejce), choć nadal pozostają jedną z czterech niepokonanych ekip n własnym stadionie w tym sezonie ekstraklasy. Poza tym, mimo remisu z Koroną, sytuacja piłkarzy Marcina Brosza nie uległa zmianie, bo punktami podzieliły się także ekipy Lecha Poznań (3:3 z Lechią Gdańsk) i Zagłębia Lubin (2:2 z Piastem Gliwice).
Warto dodać, że ciekawie było także na trybunach, a dokładniej - w sektorze gości. Kibice Korony do Zabrza podróżowali pociągiem specjalnym i ostatecznie na Arenie pojawili się w liczbie ok. 750 osób (w tym podobno kilkunastoosobowa delegacja słowackiego Spartaka Trnawa). Kielczanie jeszcze w pierwszej połowie zaprezentowali oprawę: flagę z hasłem „Keep supporting” w asyście transparentów na kijach i sporej ilości pirotechniki (race, „achtungi” i ognie wrocławskie).
20.10.2017; Polska, Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Korona Kielce 3:3 (3:1)
1:0 - Damian Kądzior 6'
2:0 - Igor Angulo 25'
2:1 - Szymon Matuszek 41' (s.)
3:1 - Damian Kądzior 45'
3:2 - Goran Cvijanovič 73'
3:3 - Jacek Kiełb 84'
Widzów: 22708.
Bilet: 15 PLN.
Linki:
Skrót meczu; Ekstraklasa.tv
Raport meczowy; 90minut.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz