Witam po półrocznej przerwie!
Wiem, że blog pokrył się już grubą warstwą kurzu, a gdzieniegdzie porósł go nawet chwast, ale cóż… Tak jakoś się złożyło, że jesień 2010 i turystyka stadionowa dla mnie nie szły w parze (bo nie wliczam tutaj ligowych spotkań Górnika). Teraz mamy wiosnę, wszystko budzi się powoli do życia, wraca także – miejmy nadzieję – groundhoppingowy nastrój!
Mam nadzieję, że wiosną, mimo nadal ograniczonych funduszy, uda się zaliczyć kilka, a może nawet kilkanaście (wersja optymistyczna) spotkań, więc trzymajcie kciuki! :) Z racji mojego aktualnego miejsca pobytu, runda zdominowana będzie przez piłkę austriacką, głównie wiedeńską, jednakże przy odrobinie szczęścia powinno udać się zwiedzić coś spoza stolicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz