Końcówka listopada, to także końcówka rozgrywek w niższych ligach. W województwie śląskim większość zapadła już w ten „zimowy sen”, na szczęście niektóre podokręgi zdecydowały się na rozgrywanie awansem spotkań rundy wiosennej. Tak było np. w przypadku sosnowieckiej Klasy A, z której bogatej oferty wybrałem mecz w Brudzowicach.
Tamtejszy Ludowy Klub Sportowy „Niwy” ma w tym sezonie szansę na wywalczenie największego sukcesu w swojej 12-letniej historii. W 2006 roku żółto-niebiescy, po zwycięskim dwumeczu barażowym z sosnowieckim Zewem Kazimierz, awansowali do Klasy A, gdzie po zakończonej już rundzie jesiennej zajmowali pierwsze miejsce z takim samym dorobkiem (32 punkty), jak Cyklon Rogoźnik. By zimową przerwę spędzić w żółto-niebieskiej żółtej koszulce lidera, Niwy nie mogły spotkania ze źródłem odpuścić, bo nawet w przypadku wpadki piłkarzy z Rogoźnika, matematyczne szanse na pierwsze miejsce miały jeszcze Przemsza Okradzionów z Dąbrowy Górniczej oraz MKS Sławków.
Zgodnie z przedmeczowymi oczekiwaniami lider zainkasował komplet punktów kosztem drużyny z Kromołowa, która plasuje się w dolnej połówce tabeli, chociaż przed przerwą wcale nie było to takie pewne. Gospodarze co prawda objęli prowadzenie już w 15. minucie po golu Damiana Kowalskiego, ale jeszcze przed przerwą Źródło odpowiedziało świetnym technicznym strzałem Rafała Sikory. Trafienie to było zaskakujące z dwóch powodów. Po pierwsze: wydawało się, że piłka po strzale napastnika gości minie bramkę wysoko nad poprzeczką, tymczasem dostała dziwnej rotacji i niespodziewanie wpadła „za kołnierz” Jacka Popiołka, a takich bramek w Klasie A na co dzień się nie ogląda. Po drugie: strzelec Rafał Sikora, co widać było po warunkach fizycznych i zachowaniu na boisku, wyglądał raczej na zawodnika do zgrywania górnych piłek, niż do technicznych strzałów. A tu taka niespodzianka! :) Do przerwy zatem utrzymał się remis i wynik wydawał się sprawą otwarta, ale po zmianie stron Niwy zupełnie dominowały na boisku, stwarzając sobie sporo groźnych sytuacji i aż dziw, że w tej części gry piłka do siatki wpadła tylko raz - na kwadrans przed końcem zwycięstwo gospodarzom zapewnił wprowadzony pięć minut wcześniej Marcin Krawczyk. Zawiercianie walczyli do końca i w ostatniej akcji meczu pod bramkę Niw powędrował nawet bramkarz Źródła i chyba nawet miał kontakt z piłką, ale nie przyniosło to przyjezdnym żadnych korzyści.
Po meczu, studiując terminarz sosnowieckiej Klasy A, cieszyłem się z jednego: że do Brudzowic nie wybrałem się tydzień wcześniej. Wówczas Niwy podejmowały drużynę Skalniaka Kroczyce, a spotkanie zakończyło się przy stanie 1:0 już po… 11 minutach gry. Powód? Zdekompletowanie drużyny gości. A nie było o to trudno, bo Skalniak w Brudzowicach stawił się ośmioosobowym składem. Ostatecznie końcowy wynik zweryfikowany został jako walkower 3:0 na korzyść gospodarzy.
23.11.2013; Klasa A, Sosnowiec:
Niwy Brudzowice - Źródło Kromołów (Zawiercie) 2:1 (1:1)
1:0 - Damian Kowalski 15'
1:1 - Rafał Sikora
2:1 - Marcin Krawczyk 75'
Widzów: ok. 40.
Bilet: Wstęp wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz