Dotychczas – o ile pamięć mnie nie myli – nie miałem okazji być na meczu III grupy katowickiej okręgówki. Dlatego też spotkanie w Pszowie, pomiędzy miejscowym Górnikiem a Rafako Racibórz, było swego rodzaju „debiutem”, co prawda niespecjalnie interesującym, ale za to okraszonym kuriozalną bramką… :)
Górnik Pszów w ostatnim dziesięcioleciu dwukrotnie (2002 i 2008) okazywał się najlepszą drużyną w "okręgówce", ale jego przygody z IV ligą w obu przypadkach trwały zaledwie dwa sezony. Po spadku w 2012 roku, obecny sezon jest póki co dla zielono-czarnych najlepszym i być może ekipie z Traugutta uda się znów awansować. Aktualnie Górnicy zajmują pozycję wicelidera z pięciopunktową stratą do LKS 1908 Nędza.
Mecz z Rafako Racibórz dla gospodarzy ułożył się idealnie, bo już w 5. minucie objęli prowadzenie, a po pół godzinie wygrywali 3:0. Trzecie trafienie było właśnie szczególnej „urody”: obrońca przyjezdnych podał do własnego bramkarza, który nie trafił w piłkę, a ta powolutku wtoczyła się do bramki tuż przy słupku (a może nawet od słupka). Zapowiadało się na pogrom, tymczasem kolejna bramka – honorowe trafienie dla Rafako – padła dopiero na osiem minut przed końcem. Strzeleckie zakusy pszowian popsuł nieco jeden z ich graczy, który w 64. minucie wyleciał z boiska za głupi faul w środku pola.
Pozytywnie zaskoczył mnie stadion przy ul. Traugutta, o którym przed meczem nie wiedziałem nic. Obawiałem się nawet, że po przyjeździe na miejsce zobaczę jakąś małą trybunkę i boisko ze sztuczną nawierzchnią, a tutaj spora trybuna z zadaszeniem na całej długości boiska. No, tylko do jakości samego boiska można by się przyczepić:
03.11.2012; Liga okręgowa, Katowice III:
Górnik Pszów - Rafako Racibórz 3:1 (3:0)
1:0 - Artur Sobala 5'
2:0 - Krzysztof Knesz 19'
3:0 - Łukasz Pikuła 39' (s.)
3:1 - Wojciech Grabniok 82'
Czerwona kartka: Jacek Kwiatoń (64', za drugą żółtą).
Widzów: ok. 70.
Bilet: Wstęp wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz