Przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego T-Mobile Ekstraklasy największe emocje wiązały się z lokatami w… środku tabeli, gdzie między czterema zespołami trwała walka o obsadzenie trzech, wciąż niepewnych miejsc w „grupie mistrzowskiej”. Swoich lokat w górnej ósemce broniły: Pogoń Szczecin, Lechia Gdańsk i Górnik Zabrze, na które „spod kreski” polowali piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała.
W 30. serii gier Pogoń mierzyła się w Warszawie z liderem, Lechia grała z Koroną w Kielcach, Górnik podejmował „czerwoną latarnię” z Bydgoszczy, natomiast Podbeskidzie gościło wicelidera z Poznania. Teoretycznie najtrudniejsze zadanie czekało tych ostatnich, bo „Górale” musieli i pokonać Lecha, i liczyć na potknięcie kogoś z wyżej notowanej trójki. Teoretycznie najłatwiejsze - zabrzańskiego Górnika, bo stracić punkty u siebie z outsiderem rozgrywek to rzecz nie do pomyślenia. Ale…
Zawisza jesienią prezentował się fatalnie, w wyniku czego miejsce na dnie ligowej tabeli okupuje od 8. kolejki, czyli od połowy września ubiegłego roku. Zimą każdy skazywał bydgoszczan na spadek, a zdaniem niektórych degradacja miałaby stać się faktem jeszcze przed końcem sezonu zasadniczego. Nic jednak z tych rzeczy, bo rok 2015 to spektakularna metamorfoza Zawiszy - po dwóch remisach „Zetka” odniosła aż sześć (sic!) zwycięstw z rzędu, pokonując m.in. Lecha u siebie oraz Wisłę na wyjeździe. Rozpędzone Pendolino Rozpędzona Pesa wykoleiła się dopiero w Warszawie, przegrywając 0:2 z Legią, a w przedostatniej kolejce Zawisza uległ jeszcze Cracovii 0:3 na własnym boisku, ale nie zmieniło to faktu, że przed ostatnią kolejką sezonu zasadniczego outsider z Bydgoszczy był… najlepszym zespołem T-Mobile Ekstraklasy w 2015 roku! :o
Mecz w Zabrzu ułożył się fantastycznie dla gospodarzy, którzy prowadzenie objęli już po pierwszej przeprowadzonej akcji. Na zegarze nie odliczono jeszcze minuty, gdy z prawej strony w pole karne zagrał Łukasz Madej, a piłkę do siatki skierował Róbert Jež. Uskrzydlony Górnik atakował dalej i kilkukrotnie mógł podwyższyć wynik, a chyba nie byłoby przekłamaniem stwierdzenie, że do szatni gospodarze powinni schodzić może nawet z prowadzeniem 3:0. Tak się jednak nie stało, natomiast po przerwie mieliśmy obraz tak dobrze znanego Górnika - czyli zespołu, który wyszedł na boisko ciałem, ale duchem jakby jeszcze został poza placem gry. Efekt tego przyszedł szybko: w 51. minucie z okolic środka boiska rzut wolny wykonał Alvarinho, piłkę w środek pola karnego zagrał Kamil Drygas, a zupełnie niepilnowany Josip Barisić doprowadził do wyrównania. Co bardziej nerwowi kibice Górnika pewnie zaczęli wtedy szukać nadziei w nogach piłkarzy Lecha Poznań ;p (który zresztą już prowadził wówczas z Podbeskidziem), ale nie było powodów do obaw. Dlaczego? Ano dlatego, że przecież pierwszą bramkę tego wieczoru zdobył Jeż, a Słowak umiłował sobie w Zabrzu strzelanie dubletów. Nie inaczej było tym razem i na sześć minut przed końcem, po dośrodkowaniu Mariusza Magiery, 33-letni pomocnik dał Górnikowi zwycięstwo i pewne miejsce w grupie mistrzowskiej bez oglądania się na innych, bo ostatecznie „Trójkolorowi” sezon zasadniczy skończyli na 6. miejscu.
Po meczu trafiłem na interesującą wiadomość na Twitterze…
A więc już jasne - @GornikZabrzeSSA jedyną drużyną @_Ekstraklasa_ która cały sezon 2014/15 spędziła w górnej połówce tabeli!
— GórnikZabrzeStats (@GornikStats) kwiecień 29, 2015
…i od razu postanowiłem to sprawdzić. Trochę wertowania tabel T-Mobile Ekstraklasy, kilka kliknięć w Excelu i rzeczywiście okazuje się, że Górnik jest jedyną drużyną, która w tym sezonie nie wypadła z czołowej ósemki:
[Kliknij aby powiększyć] |
Acha. Dzięki zwycięstwu Górnik nie musiał oglądać się na wynik w Bielsku-Białej, ale za zwycięstwo "Kolejorza" kciuki trzymali w Gdańsku i Szczecinie. Lechia przegrała bowiem w Kielcach 2:3, a Pogoń - mimo szybko zdobytego prowadzenia - uległa w stolicy Legii 1:2.
29.04.2015; T-Mobile Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Zawisza Bydgoszcz 2:1 (1:0)
1:0 - Róbert Jež 1'
1:1 - Josip Barišić 51'
2:1 - Róbert Jež 84'
Widzów: 3000.
Bilet: 20 PLN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz