Powoli staje się to tradycją. Trzeci raz z rzędu na wiosnę stawiam się w Siewierzu, by obejrzeć spotkanie o ligowe punkty pomiędzy tamtejszą Przemszą, a Wartą z oddalonego o 15 km Zawiercia. I ponownie nie mam prawa narzekać, bo po raz kolejny było ciekawie. Zarówno od strony piłkarskiej, jak i od strony kibicowskiej.
Można by powiedzieć, że obie drużyny przeżywają obecnie swojego rodzaju deja vu z sezonu 2011/2012, gdy do końca rozgrywek biły się o awans, mając jeszcze rywala w postaci Błyskawicy Preczów. Ostatecznie z sosnowieckiej Klasy A „wyrwały” się właśnie ekipy Przemszy i Warty. Dziś, po dwóch latach, obie drużyny znajdują się w ścisłej czołówce II grupy katowickiej „okręgówki”, oglądając plecy zasiadającej na fotelu lidera Unii Ząbkowice.
Wysokie lokaty obu zespołów to nie jedyny czynnik, jaki wzbudzał moje zainteresowanie tym meczem. Drugim byli kibice, zarówno z Siewierza, jak i z Zawiercia, którzy dotychczas mnie nie zawodzili. Tak było w 2012 roku, gdy Przemsza wygrała 3:0, a tak w 2013, gdy padł remis 2:2.
Tym razem na trybunach znacznie lepiej wypadli przyjezdni. Na sektorze gości pojawiły się pięć flag: dwie Warty, dwie Czarnych Sosnowiec oraz transparent wymierzony we właściciela Zawiszy Bydgoszcz. Przez godzinę zawiercianie prowadzili spokojny, rwany doping, by w okolicach 60. minuty… przedstawić prognozę pogody na najbliższy, ekhm, kwadrans? Jak się szybko okazało: bardzo skuteczną! A zachmurzenie okazało się tak silne, że spotkanie musiało zostać na moment przerwane. ;p
Znacznie słabiej wypadła Przemsza, przynajmniej porównując do dwóch poprzednich meczów z Warta. Tym razem nie tylko zabrakło chaosu z flag na kijach czy choćby drobnej pirotechniki, ale nawet doping ograniczał się do kilku krótkich zrywów.
Na boisku lepiej zaczęli gospodarze. Przemsza objęła prowadzenie po kwadransie gry (ładny strzału z dystansu Sebastiana Komina), a dziesięć minut przed przerwą mogło być już 2:0, jednak trafienie dla gospodarzy nie zostało uznane. „Co się odwlecze, to nie uciecze” – po zmianie stron, gdy kibice Warty przygotowywali się do „zachmurzenia”, Kamil Szostek zdobył druga bramkę. Zapowiadało się na pierwszą porażkę zespołu z Zawiercia tej wiosny (dotychczas komplet czterech zwycięstw w lidze), ale przyjezdni szybko zabrali się za odrabianie strat, a ostatnie 15 minut meczu to istna pogoń za uratowanie choćby punktu. I się udało! W 78. minucie Warta zdobywa kontaktową bramkę z rzutu karnego. Kilkadziesiąt sekund później, po rzucie rożnym, doprowadza do wyrównania, ale sędzia słusznie dopatruje się faulu. Jednak w ostatniej akcji regulaminowego czasu gry zawiercianie doprowadzają do wyrównania! W doliczonych czterech minutach nic już się nie wydarzyło i po raz drugi z rzędu szlagier siewiersko-zawierciański kończy się remisem 2:2.
19.04.2014; Liga okręgowa, grupa Katowice II:
Przemsza Siewierz - Warta Zawiercie 2:2 (1:0)
1:0 - Sebastian Komin 17'
2:0 - Kamil Szostek 65'
2:1 - Michał Sołtysik 78' (k.)
2:2 - Adrian Marek 90'
Widzów: ok. 500 (?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz