To mógł być najlepszy mecz Górnika w tym roku. Mógł, bo zabrzanie w pierwszej połowie grali koncertowo i aż trudno uwierzyć, że z tylu okazji na bramki zamienili tylko trzy z nich. Mógł, bo pomimo wysokiego prowadzenia „Trójkolorowi” z Jagiellonią zaledwie zremisowali, po przerwie prezentując futbol zupełnie inny, tak jakby w szatni coś ich sparaliżowało.
Na samym początku spotkania z młyna gospodarzy można było usłyszeć sparafrazowaną pieśń o jasnym przekazie: Zabrze czeka, my czekamy, czy w tym roku coś wygramy?! I… piłkarze, jakby chcąc odpowiedzieć na to pytanie, szybko zabrali się do roboty. Po niespełna 35 minutach gry miejscowi kibice boiskowe wydarzenia określali dwoma słowami: koncert życzeń. Górnik szybko „dosiadł” przyjezdnych z Białegostoku i raz za razem szturmował bramkę Krzysztofa Barana. Chyba dwie ustrzelone poprzeczki Prejuce’a Nakoulmy i seria kilku rzutów rożnych wykonywanych pod rząd, kiedy to Jagiellonia nie mogła nawet wyjść z własnego pola karnego, to tylko zapowiedź demolki. W ciągu dziesięciu minut gospodarze trzykrotnie umieścili piłkę w siatce i… szykował się pogrom. Co prawda „Jaga” jeszcze przed przerwą zdobyła kontaktową bramkę (po nieporozumieniu w defensywie zabrzan, zakończonym na dodatek kontuzją Bartosza Iwana), ale nic nie zapowiadało, by po przerwie gospodarze mieli drżeć o wynik. A jednak…
W mojej opinii pierwsze 45 minut to zupełnie inny Górnik, niż ten znany z dotychczasowych meczów w 2014 roku. „Ciągnący” do przodu, stosujący wysoki pressing i przede wszystkim skuteczny - jakby na boisku występowali zabrzanie z równoległego wszechświata. Jeżeli tak, to szatnię stadionu Ernesta Pohla powinni odwiedzić miłośnicy UFO, bo najprawdopodobniej znajduje się tam jakiegoś rodzaju portal. Po przerwie nie było już śladu po Górniku, który zaczynał mecz z Jagiellonią - był za to powrót do niemrawej i żenującej postawy, tak dobrze już znanej z tegorocznych występów. Białostocczanie po dwóch rzutach karnych (nie oglądałem nawet powtórek, więc nie będzie komentarza o ich słuszności) doprowadzili do wyrównania i tym samym nie tylko odebrali Górnikowi pierwsze, tak oczekiwane zwycięstwo w 2014 roku, ale również sprawili, że walka o miejsce w „grupie mistrzowskiej” nadal będzie ciekawa. Na dwie kolejki przed końcem matematyczne szanse na górną połówkę ma pięć ekip: Górnik, Cracovia, Jagiellonia, Lechia Gdańsk i Korona Kielce. Ta ostatnia jest w najgorszej sytuacji, dwie pierwsze zmierzą się ze sobą w 29. kolejce. Będzie ciekawie. :P
30.03.2014; T-Mobile Ekstraklasa:
Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 3:3 (3:1)
1:0 - Przemysław Oziębała 23'
2:0 - Radosław Sobolewski 28'
3:0 - Bartosz Iwan 33'
3:1 - Adam Dźwigała 42'
3:2 - Dani Quintana 50' (k.)
3:3 - Dawid Plizga 81' (k.)
Widzów: 3000.
Bilet: 30 PLN.
= = = = = Linki = = = = =
Raport meczowy w serwisie 90minut
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz